niedziela, 9 listopada 2014

Zabawa w umysł (bardziej opo)

 To co myślisz, to co czujesz. To nie jest częścią Ciebie. To całkowicie odmienny stan. Jednak jesteś tym całkowicie. Rozumiesz? Wszechświat miesza się. Co to znaczy? Jego warstwy jakby przechodzą przez proces dyfuzji. Swojego rodzaju zrozumiała teoria. Zastanówmy się na moment nad definicją teorii. Wyrażam w tej chwili tylko i wyłącznie swój pogląd. Wiem jednak, że on nigdy się nie sprawdzi. Jednakże zazwyczaj w takich sytuacjach świat obraca się o 180*. O co mi chodzi? Być może świat to tylko nieskończona liczba płaszczyzn. Wyobraźcie sobie. Na jedną chusteczkę kładziesz drugą i tak w nieskończoność. Dla łatwiejszej wizualizacji powiedzmy, że nie mamy nieskończoności chustek, a około stu pięćdziesięciu. Wkładamy je do akwarium. One nagle zamieniają się w substancję wodzie podobną, jednak zachowują się ciągle jak kawałki papieru. Wpuszczamy do akwarium złotą rybkę. Teraz to nasz obserwator. Nie ma dla niej znaczenia czy pływa w wodzie, która ma „kształt prostokąta”, czy poukładanych na siebie kolejno cieniutkich płaszczyzn. Teraz zmieńmy trochę sytuację. Co trzecia chusteczka zmienia się w coś niezbyt przyjemnego dla rybki (np. podczas gdy rybka jest słodko wodna zmienia się w słoną, ale ciągle zachowuje się jak ciało stałe). Złota pływa między poszczególnymi warstwami. I tu dochodzimy do kwestii dyfuzji. Jeśli słona woda utrzymywałaby się tylko na tej przysłowiowej trzeciej warstwie, mogłaby się spokojnie utrzymywać pomiędzy, w pasku słodkiej wody. Tak się jednak składa, że na tym świecie (czyt. na płaszczyznach) możliwe jest zjawisko samorzutnego rozprzestrzeniania się cząsteczek (czyli dyfuzji) w danym ośrodku. A więc najprościej: gdy parzymy herbatę i jesteśmy tymi wybrankami wszechświata, którzy ją słodzą, podczas wsypywania cukru, a później mieszania, cząsteczki cukru mieszają się z cząsteczkami herbaty. Teraz wróćmy do właściwej wizji wszechświata. Gdy nasza, cienka płaszczyzna posiada pod sobą płaszczyznę identyczną... no w gruncie rzeczy te dwie płaszczyzny bezpośrednio, znacznie na siebie nie oddziaływają. Jednak nad nami znajduje się kolejna warstwa nieskończoności. Powiedzmy przysłowiowo, tak całkowicie hipotetycznie i abstrakcyjnie, że to jakiś świat świat duchów. W prawie każdej religii, jak większości opowiadań fantasy taki występuje, więc myślę, że jest to przystępna wizja. Mieszanie się, czyli dyfuzja, zachodzi wtedy pomiędzy, charakterystycznymi obiektami, najprościej mówiąc między tymi, których jest najwięcej i wykazują jakąkolwiek zrozumiałą dla człowieka strukturę. Psy, koty, ludzie, ciała względnie żywe, równie dobrze mogłyby być to nawet rośliny. Pierwiastki
i tym podobne to całkowicie inny aspekt ponieważ należało by rozważyć występowanie minerałów w innych warstwach. Inaczej: Powiedzmy z warstwy górnej przenika duch. Twoja babcia, ciocia, czy kto inny. Przemieszcza się między ludźmi. Wymieszały się dwie „substancje”: człowiek i sama dusza. Mogłaby to tłumaczyć wiele dolegliwości od schizofrenii po najróżniejsze medium. Tak więc kolejny wątek. Czy jest możliwe, żeby ktoś jeszcze był częścią naszej duszy?
(P.S. I tak najlepsze tłumaczenie to: „Świat jest tu, bo ty tu jesteś...”)

wtorek, 4 listopada 2014

Przeszłość (I)

 Mam dość. Chcę usiąść na krześle i załamać ręce. Wiesz dlaczego tego nie robię? Bo nie mogę. Nie mogę się poddać. Nie mogę zawieść wszystkich wokół. Cholerna duma nie pozwala mi paść na kolana. Czemu cały świat pragnie mnie zdeptać? Miałam siłę. Mam nadzieję. Miałam braci. Niestety mam braci. Coraz częściej czuję się w domu, jak nieproszony gość. Mam przyjaciół. Byłam samodzielna. Mam wsparcie. Byłam sama... boję się, że to się powtórzy. Jak zawsze będę tylko doczepką. Tą drugą. Porównywaną. Na tle niegdyś potężnych braci. Teraz stoję ja. Nijaka. Bezbronna. Oczekująca pomocy. Nawet wrogowie nie zauważają mnie już. Przyjaciele są jak rodzina. Zawsze pomogą. Tylko, że nawet oni powoli zapominają... W końcu się udało. Przewyższyłam ich. Co mi to dało? Nic.